Aktualności

„Motor był dla mnie zawsze czymś więcej niż klub” - rozmowa z Marcinem Syroką

24/08/2021

Popularny „Fragles” rozegrał dla Motoru Lublin 387 spotkań, podczas których zdobył 56 bramek. Pod względem występów jest klubowym rekordzistą. Marcin Syroka ma także na swoim koncie najwięcej spotkań w roli kapitana pierwszej drużyny.

Co skłoniło Pana do powrotu?
Pracowałem w Widoku Lublin 13 lat i po prostu szukałem nowych wyzwań. Pojawiła się konkretna propozycja z Motoru, od nowego dyrektora akademii, więc postanowiłem podjąć wyzwanie i spróbować czegoś nowego. To dlatego zdecydowałem się na zmianę.

Jakie są pierwsze odczucia po debiucie w roli trenera? Czy jest różnica pomiędzy pracą w Motorze a w innym, mniejszym klubie?
Zdecydowanie, jest różnica między klubami takimi jak Widok i Motor. Na Czubach funkcjonują Widok, Skarpa, BKS czy też Vrotcovia. Są to mniejsze ośrodki szkolenia, natomiast Motor nie oszukujmy się, jest największym i najbardziej rozpoznawalnym klubem. Oczekiwania tutaj są duże. Jestem pozytywnie zbudowany kadrą trenerską i obiektami, które w niedalekiej perspektywie mają powstać. Wizja tego wszystkiego i odbiór jest jak najbardziej pozytywny.

Jak odnajduje się Pan trener po wieloletniej nieobecności w klubie?
Można powiedzieć, że wracam do domu. Motor był dla mnie zawsze czymś więcej niż klub i nie miałem problemu z powrotem tutaj. Rezerwy grają na Alejach Zygmuntowskich, więc dla mnie jest to tak jakby powrót na swoje podwórko, gdzie spędziłem wiele lat.

Co jest bardziej stresujące, bycie trenerem, czy zawodnikiem?
Pod koniec mojej przygody z piłką trener Ryszard Kuźma powiedział mi, że praca trenera jest dużo trudniejsza, niż praca zawodnika. Jako szkoleniowiec masz pod sobą kilkanaście charakterów. Jako zawodnik oczywiście dążysz do tego, żeby zespół grał dobrze, ale dbasz też o swoją formę. Praca trenera jest dłuższa w perspektywie dnia niż zawodnika. Piłkarz schodzi z treningu i ma czas dla siebie, natomiast trener cały czas musi myśleć jak udoskonalić zespół, także to jest na pewno dużo trudniejsze. Natomiast i tu i tu są emocje, jeżeli piłkarz, wchodząc na boisko, nie czuje emocji, to moim zdaniem to wszystko się wypala. Tak samo trener, przed każdym meczem, czy to jest kategoria U-9, czy jest to już seniorska piłka zawsze są emocje i tak powinno być, bo bez tego piłka dla mnie nie ma sensu.

Występował Pan w barwach Motoru w zupełnie innej rzeczywistości, niż ta aktualna. Jakie zmiany w funkcjonowaniu klubu są zauważalne w porównaniu do czasów, kiedy był Pan piłkarzem naszego klubu?
Warunki są nieporównywalne, przede wszystkim stabilność finansowa. Myślę, że zawodnicy nie narzekają na terminowość wypłat. U nas te opóźnienia były bardzo duże. Jeżeli chodzi o stronę organizacyjno-finansową, to jest przepaść. Jeżeli aktualni piłkarze mieliby okazję grać w tych czasach co my, to moim zdaniem wielu by zrezygnowało. Nam przyświecał inny cel. Każdy chciał się wypromować, żeby grac jak najwyżej i poprawić swoją sytuację. Te warunki są diametralnie różne niż w latach, w których występowałem. Nie oszukujmy się, infrastruktura też jest dużo lepsza. Teraz jest przepiękny stadion, na którym przyjemnie się gra, aczkolwiek ja mam olbrzymi sentyment do Alei Zygmuntowskich. Patrzę na to pod innym kątem, bo mi nie było dane występować Arenie Lublin. Sama baza, boisko treningowe, z którego korzystają piłkarze pierwszego zespołu w porównaniu do tego co my mieliśmy, to niebo a ziemia. Myślę, że teraz zawodnicy nie muszą się martwić o nic innego tylko trenować, dbać o formę i szukać piłkarskich wyzwań.

Nawiązał trener do tematu stadionu. Gdzie wolałby Pan grać? Na Arenie Lublin, czy jednak na obiekcie przy Alejach Zygmuntowskich?
Bardzo trudne pytanie, bo mam ogromny sentyment do starego stadionu. Na pewno chciałbym zagrać na Stadionowej, bo nigdy nie miałem ku temu okazji. Skończyłem swoją przygodę z piłką w 2010 roku. Stadion powstał nieco później. Chętnie zagrałbym na Arenie Lublin przy wsparciu kibiców, natomiast ten obiekt ma jeden minus, kiedy na mecz przychodzi mniej osób. Na Alejach Zygmuntowskich ten doping wygląda zupełnie inaczej. Stadion jest dużo mniejszy, przy 4-5 tysiącach to wszystko wydawało się głośniejsze i mocniejsze. Na Arenie Lublin ze względu na gabaryty to wszystko się rozchodzi. Mimo wszystko bardzo chętnie zagrałbym przy Stadionowej.

Za Pana czasów Motor oparty był na wychowankach i zawodnikach z okolicy. Czy jako asystent w zespole rezerw dostrzega trener zawodników, którzy mogliby wzmocnić pierwszy zespół?

Z mojej krótkiej obserwacji przy trenerze Wojciechu Stefańskim, widzę duży potencjał w niektórych zawodnikach. Zaangażowanie na treningu jest na bardzo wysokim poziomie. Trener Wojtek zwraca na to szczególną uwagę, tu jest praca na 100%. Widać po tych chłopakach, że chcą grać w Motorze, ich marzeniem jest pokazać się na Arenie Lublin. Jest kilku piłkarzy, którym warto byłoby dać szansę w drugiej czy pierwszej lidze. Kadra jest bardzo ciekawa.

Na potwierdzenie tych słów można przywołać derby z Lublinianką. Zawodnicy naszych rezerw podnieśli się po straconej bramce i wygrali mecz.
Widać było u chłopaków ogromną determinację, na co trener Wojciech Stefański kładł nacisk. Myślę, że tym meczem pokazali, że jest w nich duży potencjał. Potrzeba jeszcze czasu i dużo pracy. Wytrwałość niektórych z tych chłopaków na pewno doprowadzi ich do gry na niezłym poziomie.

Na co, jako trener Marcin Syroka chciałby kłaść szczególny nacisk w wychowaniu zawodnika? Jaki styl ma prezentować Pana zespół?
Na pewno będę się skupiał na elementach czysto piłkarskich, aby technika użytkowa była na wysokim poziomie. To musi być połączone z motoryką, kreatywnością i odwagą w podejmowaniu decyzji. Te cechy są kluczowe w nowoczesnym futbolu. Bez gry 1 na 1, jest bardzo ciężko teraz funkcjonować. Główny punkt nacisku to technika i potem wszystkie elementy koordynacyjne. Gdy to wszystko jest połączone, to wtedy zawodnik jest kompletny. Styl zespołu ma być atrakcyjny. Wiadomo, że każdy chce grać do przodu, ofensywnie, żeby ta piłka wyglądała przyjemnie dla oka. Z racji tego, że byłem bocznym pomocnikiem, preferuje dużo dośrodkowań i utrzymywanie przy piłce. Nie tylko po to, żeby trzymać ją u siebie, ale raczej na połowie przeciwnika. To jest wbrew pozorom dość ciężkie do realizacji. Za moich czasów bardzo podobała mi się Cracovia trenera Wojciecha Stawowego, która grała ofensywnie i atrakcyjnie, z dużą wymiennością pozycji - taki ma być styl mojego zespołu. Szczególnie w meczach u siebie musimy pokazywać większa agresje w grze i pressing, aby kibic poszedł za tą drużyną i ją wspierał.

 

Wróć do aktualności

SPONSOR TYTULARNY

Sponsor strategiczny

Sponsorzy główni


Sponsorzy techniczni


Sponsorzy


Partnerzy 


Sponsorzy Akademii


Partnerzy Akademii