Aktualności

Bartosz Zbiciak: Serce zabiło mocniej

17/03/2022

Ostatnie dni są bardzo udane dla Bartosza Zbiciaka. Nowy kontrakt, zwycięski ligowy debiut w Motorze oraz nominacja do jedenastki kolejki tygodnika „Piłka nożna” przysporzyły naszemu wychowankowi wiele radości. Zapraszamy na rozmowę z popularnym „Słoniem”.

Jak wrażenia po pierwszym występie w eWinner II lidze w żółto-biało-niebieskich barwach?
Bardzo pozytywne. Długo na to czekałem i wydaje mi się, że dałem z siebie wszystko. Najbardziej cieszy fakt, że pomogłem drużynie w wygranej. Można powiedzieć, że spełniłem jedno ze swoich marzeń. Zaczynałem w Motorze od młodzików i od zawsze chciałem wystąpić w pierwszym zespole. Serce zabiło mocniej, gdy wychodziłem na murawę.

W trakcie meczu nie wyglądałeś na zestresowanego.
Przed meczem pojawił się lekki stresik, ale jak wyszedłem na rozgrzewkę, to już poczułem się lepiej. Czułem się bardzo zmotywowany i poniósł mnie doping naszych kibiców. Nawet na wykresach biegowych wyszło, że przebiegłem więcej, niż np. w sparingach.

Dużo osób z grona rodziny i znajomych pojawiło się na trybunach, by zobaczyć cię w akcji?
Trochę przyszło. Na pewno przed meczem i po jego zakończeniu otrzymałem bardzo dużo wiadomości i mnóstwo osób mi gratulowało. To bardzo miłe, wszystkim serdecznie dziękuję.

Byłeś nawet bliski zdobycia bramki po jednym z rzutów rożnych…
Nie miałem dużo czasu do namysłu, skoczyłem na piłkę w takim „tygrysim” stylu, uderzyłem mocno, ale niestety bramkarz rywali poradził sobie z tym strzałem. Cóż, muszę jeszcze poczekać na debiutanckiego gola. Gdy byłem wypożyczony do Lewartu Lubartów i Chełmianki, to zdarzało mi się strzelać bramki po wrzutkach z rzutów rożnych, więc mam nadzieję, że w Motorze też tak będzie.

Wspomniane wypożyczenia i gra w III lidze dużo ci dały?
Na pewno dzięki temu czuję się dużo pewniej. Co prawda razem z Lewartem spadliśmy do IV ligi, ale podczas ostatniej rundy jesiennej w Chełmiance byliśmy w czołówce tabeli. Pokazałem, że daje sobie radę na trzecioligowym poziomie i dlatego trener Saganowski stwierdził, że skróci moje wypożyczenie, żebym powalczył o miejsce w składzie Motoru.

Czy w pierwszym meczu na szczeblu centralnym odczułeś dużą różnicę poziomu gry, w porównaniu do III ligi?
Poziom był wyższy, ale dzięki atmosferze na stadionie i jakości boiska, grało mi się dużo lepiej niż w trzeciej lidze. Olimpia Elbląg miała w składzie silnych i wysokich zawodników, ale byłem przygotowany, by stawić im czoła. Wcześniej grałem zarówno przeciwko drużynom fizycznym, jak i tym, które preferują grę w piłkę, Jestem człowiekiem od przecinania i przeszkadzania przeciwnikom w rozgrywaniu ich akcji. Takie są moje zadania i na nich się skupiam.

Stworzyliście z Maksem Cichockim duet klubowych wychowanków na środku obrony. W przeszłości mieliście już okazje grać razem, ale tylko w sparingach?
Zgadza się. Znamy się z Maksem od dawna, bo obaj jesteśmy w Motorze od dawna. Nie spotykaliśmy się zbyt często w drużynach juniorskich, bo dzielą nas dwa lata różnicy. Jednak grywaliśmy już razem na środku obrony, więc to nie była dla mnie totalna nowość.

Po meczu „Piłka nożna” wybrała cię do jedenastki kolejki. To teraz najważniejsze będzie twardo stąpać po ziemi i nie „odlecieć”?
To fajne uczucie wejść w drugą ligę i od razu być nominowanym do jedenastki kolejki. Nie ma jednak mowy, żeby „sodówka” uderzyła mi do głowy. Mam w sobie dużo cierpliwości i pokory. Spokojnie walczyłem o miejsce w składzie, nie byłem podstawowym zawodnikiem w pierwszych dwóch meczach, nawet nie znalazłem się w kadrze meczowej. Gdy otrzymałem szansę, to pokazałem, ile najwięcej mogłem. Mam nadzieję, że gra na zero „z tyłu” przeciwko Olimpii pomoże mi znaleźć się w pierwszym składzie w kolejnym meczu ligowym. Wiadomo jednak, że w naszej drużynie jest rywalizacja na treningach. Czuję, że jestem w formie i wierzę, że będzie dobrze.

Zdradź kibicom, skąd się wzięła ksywa „Słoń”.
Kiedy zaczynałem grać w piłkę, to razem z moim bratem Przemkiem trenowaliśmy w jego roczniku. No i już wtedy byliśmy wyżsi i więksi od reszty. Stąd wzięła się ksywa „Słoniu”, którą dziele z bratem. Gdy graliśmy razem na środku defensywy, to śmieliśmy się, że są dwa słonie na obronie.

Może kiedyś zagracie razem na środku obrony pierwszej drużyny? Pod koniec ubiegłego sezonu Przemek łapał się do kadry meczowej „jedynki” i zaliczył debiut w ostatnim meczu rozgrywek.
Jeszcze w drużynach juniorskich trenerzy śmiali się, że kiedyś zobaczą dwóch Zbiciaków na środku obrony Motoru. To byłoby coś. Obecnie mój brat ma kontuzję. Jego sytuacja wygląda w ostatnim czasie bardzo pechowo, bo ledwo wyleczył jeden uraz, a od razu przydarzył mu się drugi. Trzymam kciuki, by jak najszybciej wrócił do zdrowia.

Wróć do aktualności

SPONSOR TYTULARNY

Partner strategiczny

Sponsorzy główni


Sponsorzy techniczni


Sponsorzy


Partnerzy 


Sponsorzy Akademii


Partnerzy Akademii