Na inaugurację rundy wiosennej, w meczu 19 kolejki PKO BP Ekstraklasy, zremisowaliśmy z Lechią Gdańsk 1:1.
Zanim doświadczyliśmy piłkarskich emocji na boisku, o odpowiednie rozgrzanie wszystkich kibiców zadbał DJ Yantimer, który już półtorej godziny przed meczem rozpoczął Motor Music Show. Tuż przed wyjściem zawodników na murawę, na boisku pojawiła się grupa bębniarska Ritmo Bloco, która wspólnie z kibicami zagrzewała naszych piłkarzy do walki.
Pierwszą dobrą okazję oglądaliśmy w 7 minucie. Wolski przejął piłkę w środku pola i rozpoczął nasz atak. Po przebiegnięciu kilkudziesięciu metrów z piłką przy nodzez zagrał dobre prostopadłe podanie do wbiegającego w pole karne Ceglarza, niestety nasz kapitan źle przyjął piłkę, co pozwoliło gościom na odzyskanie piłki i rozpoczęcie kontry. Bobcek oddał nawet w tej sytuacji strzał, ale czujny między słupkami był Rosa, który sparował uderzenie.
Pięć minut później przeprowadziliśmy kolejną obiecującą akcję. Kiki zagrał świetną długą piłkę do Ndiaye, ten minął obrońcę na prawym skrzydle i zagrał mocną piłkę w pole karne, niestety Weirauch dobrze złapał piłkę, tym samym uprzedzając Ceglarza, który zamykał akcję.
W 28 minucie dobrą akcję zapoczątkował Ceglarz, który najpierw zszedł do rozegrania piłki, przegrał na prawą stronę i podążył za atakiem. Po chwili piłka wróciła do naszego kapitana, ten zagrał przed pole karne do Simona, ale Senegalczyka dobrze zablokował Olsson, który rozpoczął kontratak Lechii. Piłka powędrowała na lewą stronę do Khlana, ale jego próbę świetnie zablokował Najemski, który w tym meczu świetnie grał w destrukcji.
W 33 minucie piłka wpadła do naszej bramki, ale nie można było mówić o uznaniu gola, bowiem Bobcek wpadł w Rosę i faulował naszego bramkarza.
Kilka minut później to my mogliśmy strzelić pierwszą bramkę w meczu, ale strzał Ndiaye przeszedł obok słupka. Tak jak do tej pory, już po chwili to Lechia znalazła się pod naszą bramką. Najpierw Bobcek trafił w słupek, a następnie dobitkę Neugebauera świetnie zablokował Łabojko.
W drugą połowę lepiej weszli goście. Tuż po starcie dobrą piłkę otrzymał Khlan, ale jego uderzenie pewnie złapał Rosa. Po dwóch minutach to my znaleźliśmy się w kapitalnej okazji. Piłkę z lewej strony dogrywał Ceglarz, akcję zamykał Ndiaye, ale w stuprocentowej sytuacji trafił tylko w poprzeczkę i mieliśmy rzut rożny. Ze stałego fragmentu gry ponownie groźnie zrobiło się pod bramką Lechii, strzał Ceglarza, z linii bramkowej, wybijał jeden z obrońców.
W 78. minucie nadeszło upragnione otwarcie wyniku. Bardzo długo budowaliśmy akcję, piłka przechodziła z jednej strony na drugą, w końcu powędrowała na prawo do Wójcika, ten wycofał przed pole karne do Wolskiego, a Bartek strzałem z pierwszej piłki pokonał bramkarza.
Niestety na okazję do odpowiedzi gości nie trzeba było długo czekać. Przy zagraniu w nasze pole karne niefortunnie interweniował Scalet – przy wślizgu piłka najpierw odbiła się od jego nogi, a następnie trafiła w rękę, za co sędzia Lasyk, po analizie VAR, podyktował rzut karny. Do piłki podszedł Mena, Rosa wyczuł intencje strzelającego, ale piłka przeszła mu po rękawicy i wpadła do bramki.
Do końca spotkania to my dużo bardziej staraliśmy się strzelić zwycięzką bramkę, ale niestety mecz zakończył się remisem 1:1.
Motor Lublin – Lechia Gdańsk 1:1 (0:0)
Bramki: 78’ Wolski – 86’ Mena (rzut karny)
Żółte kartki: Łabojko, Luberecki - Sezonienko
Motor: Rosa – Stolarski (75’ Wójcik), Bartoš, Najemski, Luberecki – Wolski, Łabojko (60’ Scalet), Simon (60’ Sefer) – Ndiaye (75’ Król), Mráz, Ceglarz (90+1’ Wełniak)
Lechia: Weirauch – Olsson, Mena (90+8' Wójtowicz), Viunnyk (82’ Głogowski), Piła, Tsarenko (80’ D’Arrigo), Kałahur, Khlan (80’ Sezonienko), Pllana, Bobcek, Neugebauer (90+8' Wendt)