Sebastian Madejski: Każdy piłkarz pracuje po to, żeby kibice doceniali ten trud
Rozmawiamy z naszym bramkarzem Sebastianem Madejskim, który od początku tygodnia przygotowuje się wraz z całym zespołem do piłkarskiej wiosny sezonu 2020/2021.
Kibice Motoru wybrali cię najlepszym zawodnikiem rundy jesiennej w drużynie. Spodziewałeś się tego?
Nie. To na pewno bardzo miłe wyróżnienie, dlatego serdecznie za nie dziękuję. Każdy piłkarz pracuje po to, żeby kibice doceniali ten trud. A kiedy wiesz, że fani cię doceniają i stoją za tobą, to automatycznie czujesz się pewniej i lepiej ci się gra.
Tygodnik „Piłka nożna” wybrał cię natomiast do najlepszej jedenastki rundy jesiennej. Te wyróżnienia pokazują, że możesz być zadowolony z pierwszej części obecnego sezonu w swoim wykonaniu?
Tak, aczkolwiek były spotkania, z których mogłem wyciągnąć trochę wniosków. Ogólnie mogę jednak uznać tę rundę na plus.
Trafiając latem do Motoru, liczyłeś na to, że będziesz jednym z czołowych zawodników zespołu?
Chciałem udowodnić, że ten transfer nie był przypadkowy. Znalazłem się tutaj, żeby pomóc drużynie, a nie tylko w niej być.
To nie pierwszy raz, kiedy zbierasz dobre opinie w II lidze. W poprzednim klubie też byłeś często wyróżniany…
Trochę pograłem na tym poziomie i liczę, że uda się razem z Motorem wyrwać do wyższej ligi.
W „Piłce Nożnej” stwierdzono, że II liga powoli staje się dla ciebie za ciasna. Dzwonili ostatnio jacyś menadżerowie i namawiali do zmiany klubu?
(śmiech) Mam swojego menadżera i to mi wystarczy. Nie wykonuję żadnych szybkich i pochopnych ruchów. Stwierdziliśmy, że powoli będziemy iść do przodu i na razie to się sprawdza. Podkreślę raz jeszcze, że liczę na awans z Motorem na wyższy szczebel.
Czy runda jesienna pozostawiła w tobie duży niedosyt pod względem drużynowym?
Na pewno. Trzeba jednak pamiętać o tym, że jesteśmy beniaminkiem. Trudno jest wskoczyć od razu na mistrzowski poziom, ale poprzedni sezon pokazał, że z niższych pozycji w tabeli również można powalczyć o miejsca barażowe.
Zwłaszcza że do I ligi awansowała Resovia, która była przed barażami na piątej pozycji w tabeli.
Zgadza się. Stal Rzeszów po pierwszej rundzie również nie była w tabeli zbyt wysoko, a finalnie walczyła o I ligę w decydującym meczu z Resovią. To pokazuje tylko, że awans nadal jest w zasięgu ręki.
Rozpoczął się nowy okres przygotowawczy. Czy pojawienie się nowego sztabu szkoleniowego to dodatkowa motywacja do wzmożonego wysiłku?
Każdy ma czystą kartę i musi pokazać się jak z najlepszej strony, żeby walczyć o miejsce w pierwszej jedenastce. Wszyscy pracujemy bardzo ciężko i myślę, że trenerzy to docenią.
Wasze zimowe urlopy nie trwały zbyt długo. Mimo to zdążyliście się stęsknić za piłką?
Już pod koniec roku zacząłem trochę tęsknić za boiskiem. Mieliśmy indywidualne rozpiski treningowe, ale to nie to samo, co spotkanie z drużyną, wspólne żarty i grupowy trening.
Jak ci się podoba nowy wystrój szatni?
Bardzo! Powiem szczerze, że byłem pozytywnie zaskoczony, gdy zobaczyłem to po raz pierwszy.